Parę uwag do regulaminów prób i konkursów wyżłów – część I

Kontynuując  tematykę podjętą tekstem „Dlaczego organizujemy próby i konkursy polowe wyżłów” – parę uwag do naszych regulaminów oraz do sposobu prowadzenia tych zawodów.

Zacznijmy od prób polowych. Podstawowym brakiem, który rzuca się w oczy, jest brak jasno wyartykułowanego celu dla którego przeprowadza się te imprezy. Polski Związek Łowiecki jest formalnym partnerem Związku Kynologicznego w Polsce, zgodnie z regułami obowiązującymi w FCI (statut FCI) oraz podpisanym porozumieniem.  Zgodnie z nim, i zgodnie z Polskim Prawem Łowieckim, organizatorem prób i konkursów psów myśliwskich na rzecz m.in. wymagań hodowlanych FCI i ZKwP (patrz załącznik do Regulaminu Hodowli) jest Polski Związek Łowiecki. Brak zapisu o hodowlanym celu prób polowych w Preambule Regulaminu Prób Polowych (nie tylko wyżłów) oraz w Postanowieniach Ogólnych do Regulaminów Pracy jest zapewne niedopatrzeniem jednak, ze względu na czytelność intencji i wagę sprawy, warto to uzupełnić.  Brak zapisu o hodowlanym aspekcie wszelkiego rodzaju prób i konkursów psów myśliwskich jest zresztą naszą polską specyfiką i stawia nas poza głównym nurtem zasad obowiązujących w Europie. Jest jeszcze jedna sprawa z tym problemem się wiążąca. Paragraf 16 Postanowień Ogólnych mówi o konieczności posiadania w czasie prób i konkursów oryginału rodowodu psa. Nie ma jednoznacznego zapisu do czego potrzebny jest organizatorom lub sędziom oryginał tego dokumentu. Europejskim standardem jest wpisywanie wyników prób czy konkursów do oryginału rodowodu, co dokumentuje wartość użytkową psa w jego podstawowym dokumencie. U nas ta zasada nie obowiązuje – czyżby ważne były tylko wystawy?? Tyle spraw ogólnych.

Przechodząc do szczegółowych zapisów regulaminu prób polowych wyżłów warto zwrócić uwagę na jeden element – jest nim obowiązek sprawdzenia skłonności do pracy w wodzie. Nie wiem z czego on wynika, bo przecież nie ze wzorców rasy. Tym jest to dziwniejsze, że regulaminy czeskie czy niemieckie takiego obowiązku dla młodych psów nie przewidują a przecież trudno sądzić, że jest to błąd tak dojrzałych środowisk kynologicznych. Z mojego punktu widzenia, jeżeli optymalnym czasem na sprawdzenie cech wrodzonych wyżła jest okres pierwszej wiosny w jego życiu, to wymaganie od niego pracy w wodzie nie wnosi żadnych istotnych informacji o jego wrodzonych predyspozycjach. Do tego wszystkiego, na poziom wymagań w czasie tej konkurencji w czasie realnych prób warto spuścić zasłonę. Po co więc to robić? Jeżeli obniżamy konkursowe wymagania hodowlane w stosunku do wyżłów angielskich a każemy im iść wczesną wiosną do wody, to co chcemy uzyskać? Jeszcze jedna sprawa dotycząca zasad prowadzenia prób polowych wyżłów, która wprowadzona niedawno, budzi moje duże wątpliwości. W 2011 r. wprowadzono możliwość oceny, w ramach regulaminu prób polowych wyżłów, psów które ukończyły 24 miesiąc życia a więc psów dorosłych. Uchwała Zarządu Głównego PZŁ jest lakoniczna, wspomina jedynie, że psy takie oceniane są poza konkurencją. Pytanie brzmi natomiast, jakie są reguły dopuszczenia psów starszych do prób?, czy jest górny limit wieku? i przede wszystkim, według jakich zasad są one oceniane? – czy takich jak 9-miesięczne szczeniaki czy też według innych kryteriów. O tym ani słowa w regulaminie ani w uchwale.

Regulamin, regulaminem a o jego skuteczności w dużym stopniu decyduje sposób jego stosowania. Osobiście, nie zapomnę nigdy swojego doświadczenia na próbach polowych w Wielkopolsce przed wielu laty. Byłem wtedy z młodą jeszcze, ale już polującą intensywnie Florą, która stanęła wtedy do zawodów z 31 innymi wyżłami. Woda – super, praca w polu – super. Nadszedł czas oceny stójki. W drodze na stanowisko Flora pięknie wystawiła i wcześniej wypracowała kurę bażanta w małym nieużytku ale to wszystko działo się poza wzrokiem sędziów.  Wskazano mi łąkę oraz podano informację, że w jej narożniku siedzi kogut. Trochę mnie ta pewność sędziów zdziwiła ale puszczam sukę. Flora pięknie okłada pole, przechodzi nawet za niewielki ciek wodny do dalszej części terenu. Widać jej konsekwentną pracę nastawioną na znalezienie zwierzyny. Mija wskazane przez sędziów miejsce wielokrotnie …. i nic!? Nie rozumiem co się dzieje, podchodzę bliżej i co widzę? Do ziemi przybity drewniany kołek a przy nim leży kogut. Byłem pewien, że nie żyje i zgłaszam to sędziemu. Podchodzę bliżej, biorę ptaka do ręki a on wtedy przytomnieje, wyrywa się z ręki i odlatuje. Na ten widok Flora rusza za nim i po chwili przynosi go w pysku oddając aport. Wkrótce okazało się, że ptaki karmione były przed konkursem ziarnem nasączonym alkoholem żeby stały spokojnie w jednym miejscu! Morał z tego jest taki – myśliwy mający młodego wyżła którego przygotowuje w warunkach naturalnego łowiska i nie używa do szkolenia fermowego ptactwa przyjedzie na takie próby dwa razy w życiu – pierwszy i ostatni. Patrząc natomiast na sprawę szerzej. Jeżeli chcemy traktować poważnie ocenę cech wrodzonych młodych psów to musimy zapewnić warunki sprzyjające rzetelności tej oceny. Warunkiem tej rzetelności jest odpowiedni czas który sędziowie mogą psu poświęcić i również odpowiedni teren, zasobny w zwierzynę, która daje szansę na parę spotkań młodemu psu. Wracając do przywołanego wyżej przykładu – jeżeli zespół sędziowski ma ocenić 31 psów w ciągu jednego dnia to tworzymy warunki do patologii którą opisałem. Niemieckie regulaminy nie pozwalają na ocenę więcej niż 6 psów a czeskie 8 psów, przez jeden zespół sędziów, jednego dnia. Taki zapis powinien znaleźć się w regulaminie. Nie wystarczy zapis  paragrafu 18 Postanowień Ogólnych do naszych konkursów brzmiący;

„…. Liczba sędziów powinna być taka, żeby mogła zapewnić jak najsprawniejszy przebieg

i jak najbardziej obiektywną i rzetelną ocenę psów. W razie większej ilości członków i

zaistniałych potrzeb komisja dzieli się na zespoły, których pracę koordynuje sędzia główny.”

Przecież tamte zawody w Wielkopolsce też miały sędziego głównego! Zmiana taka łączy się oczywiście z większymi kosztami ale warto poświęcić część, a nawet całość budżetu przeznaczonego na różnego rodzaju poczęstunki czy pamiątki i przesunąć go do obszaru poprawiającego jakość otrzymywanych dyplomów. Jeżeli nie jesteśmy w stanie zapewnić prawidłowych warunków do przeprowadzenia prób, to po prostu nie podejmujmy się ich organizacji, w przeciwnym razie zaczynamy rozdawać dyplomy nie mające żadnego odniesienia do rzeczywistej wartości naszych psów.

Jak zawsze, choć jak widzę do tej pory niestety nieskutecznie, zachęcam do dyskusji.