Parę dni temu obejrzałem na FB-ku wypowiedź Pani Magdaleny Środy dotyczącą statusu zwierząt. Propozycja Pani Środy brzmiała następująco – zwierzętom domowym (pies, kot itp.) nadać status obywatela, zwierzętom związanym z człowiekiem (karaluch, mysz, szczur itp.) nadać status uchodźcy, zwierzętom dzikim nadać status obcokrajowców. Wow!! To nie żart, a warto też wiedzieć, że Szanowna Pani Magdalena jest doktorem habilitowanym, profesorem uczelni i pracownikiem Instytutu Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego – kolejne wow!!
Można się z takich wypowiedzi śmiać, można z nich drwić ale warto widzieć ich świadomie podstępną, drążącą ludzkie mózgi rolę w kształtowaniu wrażliwości, a w zasadzie stępiania wrażliwości na coraz bardziej absurdalne, abstrahujące zupełnie od realnej rzeczywistości, hasła czy postulaty. Pani Środa jest forpocztą post modernistycznego myślenia w którym, nie ta prawda jest prawdziwa, która jest prawdziwa i nie dowód ma znaczenie dla opisu rzeczywistej rzeczywistości. Prawdą dla Pani Środy i jej podobnych, jest to, co uznamy za prawdę, to co Pani Środa uzna za prawdę.
Ktoś zapyta – cóż to ma do tytułowego Czerwonego Kapturka? Już odpowiadam. Dla skuteczności takich post modernistycznych frontmenów jak Pani Środa, pracują od dziesięcioleci, niewidoczni na co dzień, liczni i rozproszeni, mali twórcy robienia ludziom wody z mózgu. Tutaj przechodzę do Czerwonego Kapturka.
Stara to opowieść, mająca swój początek w końcówce XVII stulecia we Francji. Potem powstawały na jej motywie liczne wersje, z których być może najbardziej znana jest ta, opisana przez braci Grimm. Ich wspólną cechą jest szczęśliwe zakończenie polegające na uratowaniu Czerwonego Kapturka i jego babci, dzięki zabiciu złego wilka który je pożarł. Czerwony Kapturek i jego babcia zostają wydobyte całe i zdrowe z rozciętego brzucha zabitego wilka.
Tak też bajkę zapamiętałem i ja, z lat mojej młodości. Czytywałem ostatnio wielokrotnie moim wnuczkom bajkę o Czerwonym Kapturku, i to w kilku wersjach, ale zawsze kończyła się ona w sposób odmienny od moich oczekiwań. Wilk nie pożerał ani babci – wsadzanej do szafy, ani Czerwonego Kapturka – ratowanego przez drwala, ale nigdy myśliwego. Wilk nie ginął tylko uciekał, jednym słowem, nikt nikomu, tak naprawdę, krzywdy nie robił. W internecie można nawet znaleźć wersję bajki zupełnie „uwolnioną” od wilka.
Dopiero parę dni temu dostałem, do przeczytania wnuczkom, prawdziwą bajkę o Czerwonym Kapturku. Bajka pochodziła z „Kolekcji retro” bajek. Tam było wszystko, tak jak należy. Wilk pożerał babcię, Kapturka ratował myśliwy zabijając wilka. Babcię wydobywano szczęśliwie z rozciętego brzucha wilka, którego skóra leżała przed chatą babci pod koniec bajki.
Jak łatwo, prostymi i prawie niedostrzegalnymi metodami budować grunt dla takich „gwiazd” jak Magdalena Środa! Ostatnio krążyła nawet po internecie informacja, jak to wilk uratował rodzącą kobietę i jej dziecko. Znający bajkę o Czerwonym Kapturku jedynie w wersji retro, nigdy by w to nie uwierzyli. Współcześni, nakarmieni nowym i jedynie słusznym Czerwonym Kapturkiem, przynajmniej w części, dadzą takiej bajce wiarę. Tak buduje się hunwejbinów ekoterroryzmu. Warto o tym pamiętać.
Nie postrzeliłeś się dotychczas gdziekolwiek ? idź chronić przyrodę bo myśliwskie lobby tłustych tępaków przepchnęło sobie naparzanie z pukawek do wszystkiego co się rusza, mimo że inni siedzą na dupach w domu. przynajmniej nie postrzelisz człowieka i nie będziesz opowiadał że wyglądał jak dzik. Bo w lesie oprócz tłustych zenków z pukawkami nie uświadczysz dzisiaj nikogo. A ten wywód o kapturku i środzie to co to jest ? zbigniew. piłeś ? nie pisz. postrzeliłeś się ? idź do lekarza albo wylecz się sam.
Szanowny Dyskutancie, zanim coś napiszesz – pomyśl. Jak już pomyślisz i uznasz, że to co wymyśliłeś warte jest upowszechnienia – napisz uważnie tekst, a potem wielokrotnie, ze zrozumieniem przeczytaj sam siebie. Potem znowu pomyśl. Jeżeli ponownie uznasz, że warto jednak swoje myśli umieścić w internecie, to wal śmiało. Przyzwoici ludzie zwykli się podpisywać, do czego i Ciebie, Drogi Dżordżu zachęcam. Anonimy to baaaardzo brzydki zwyczaj. Jak zawsze serdecznie pozdrawiam.
PS. Czyżby słowo „hunwejbin” trochę zabolało? Może lepiej brzmiałby leninowski „pożyteczny idiota”? Daj znać, chętnie zmienię. Jak zawsze serdecznie pozdrawiam
Erotyczne pożądanie posiadania i kombinacja seksualnego podniecenia z przemocą. Co łączy myśliwego z gwałcicielem? Chcesz mysliweczku cały artykuł ? Uprzedzam ze to nie o kapturku i kapeluszu z wilkiem. To jak ? Chcesz ?
Myśliwi czasem tak samo usprawiedliwiają polowanie jak liczni gwałciciele gwałt: upierają się, że to nie oni są winni, bo ofiara sama się prosiła o zabicie.
Ostatnio pewnie trudniej o wizytę u psychiatry, ale bardzo gorąco zachęcam. Więcej, sprawa może być bardzo pilna!