Grudniowa BŁ przyniosła ponownie sporo ciekawej treści budzącej emocje, zmuszającej do myślenia czy też skłaniającej do protestu. Świetnie, tak trzymać, bo taka powinna być rola ogólnopolskiej gazety dla myśliwych. Na szczęście, ostatnio wyraźnie mniej jest treści typowo propagandowych, o czym wielokrotnie pisałem i co mnie na dłuższe okresy zniechęcało do zaglądania na jej łamy.
Tym razem parę słów komentarza do artykułu przywołanego w tytule a będącego kolejnym dzieckiem pary Bołoz/Kałużycki. Trzeba powiedzieć, że dzieckiem udanym, napisanym inteligentnie i sprawnie technicznie. Autorzy “pastwią” się nad propozycjami dwóch paragrafów złożonej do sejmu nowelizacji Prawa Łowieckiego dotyczących sposobu polowania na zające. Co do zasady, pełna zgoda z Autorami – te regulacje powinny się znaleźć w aktach wykonawczych a nie w ustawie. Z ciekawością czytałem dobrze przygotowany wywód o historii obecnego zakazu strzelania do nieruchomego zająca, przyklasnąć też trzeba za przywołanie tematu obecnego sposobu inwentaryzacji szaraków czy zamiecionego pod dywan problemu wałęsających się psów i kotów.
W czym więc problem? Problem w podejściu do polowania na szaraki, podejściu w którym pobrzmiewa gdzieś echo niedawnego artykułu o przyjemności z zabijania jako soli pasji łowieckiej. Otóż Drodzy Autorzy mam pytanie – czy, gdyby zapytać szaraka o formułę polowania, wolałby formułę gwarantującą spokojną i cichą śmierć po strzale w bezruchu czy też, podjąłby ryzyko postrzelenia i cierpienia z tym związanego, w zamian za szansę na skuteczną ucieczkę. Myślę, że odpowiedź jest prosta, przynajmniej z mojego punktu widzenia.
Drodzy Autorzy, odrzucając w łowiectwie to co wiąże się z emocją inną niż przyjemność z zabijania, głosujecie za łowiectwem typu zachodniego czy ciągle popularną też w Polsce formułą “pozyskania” zwierzyny w ramach działalności gospodarczej, będącej ważną kiedyś częścią socjalistycznej gospodarki a i dzisiaj mającej bardzo wielu fanów. Nie raz miałem okazję, niestety, brać udział w “polowaniach” gdzie grupa myśliwych “pozyskiwała” wcześniej zakupione ptaki i bardzo skrupulatnie wyliczała po “polowaniu” ile też ptaków pozostało w łowisku. Miarą jakości takiego polowania była oczywiście proporcja pomiędzy ilością zakupionych a “pozyskanych”. Wypisz, wymaluj model zachodniego czy też czeskiego łowiectwa.
Jeżeli chcemy pokazywać nasze łowiectwo jako element systemu ochrony środowiska naturalnego, jako element budowania relacji człowieka ze światem zwierząt to nie możemy odrzucać podstawowych kanonów ukształtowanej przez wieki etyki łowieckiej, bo jest ona jednym z ważnych elementów budowania tej relacji. Jeżeli myśliwy będzie wychodził na polowanie dla zabicia zwierzęcia i tylko dlatego to zniszczymy podstawowe narzędzie którym możemy się posługiwać w publicznej debacie o miejscu łowiectwa we współczesnym świecie.
Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku Panie Zbigniewie.
No, niestety sprawa jest bardziej niz oczywista. Ten zajac w bezruchu jak i pare innych “rzeczy” (o ktorych bedzie mowa byc moze pozniej ) nie ma nic do szukania ani w ustawie ani w aktach wykonawczych. Jest tylko i wylacznie wyrazem czegos
co mozna nazwac irracjonalna……..darujmy sobie moze na poczatku roku reszte.
Co do tej reszty – moze maly quiz ?
Czesc pierwsza.
Swego czasu w pewnym kraju w Europie praktykowano strzelanie do zajecy…… w locie – wsadzanych do armatnich luf, nastepnie odpalanych.
– o jaki kraj w Europie chodzi ?
– do jakiego bractwa, pod wezwaniem ktorego Swietego nalezal pomyslowodwaca i realizator tego rodzaju polowan na zajace ?
– czescia czyjej – narodowej – tradycji byly tego rodzaju “polowania” ?
– czy tego rodzaju polowania na zajace, praktykowane wspolczesnie , bylyby zgodne z regulaminem polowan i ( ew. w przyszlosci)
z ustawa prawo lowieckie w naszym kraju ?.
Czesc druga.
Istnieje projekt zmiany regulacji dot. wykonywania polowania w naszym kraju. Propozycja polega (la) ….na zmianie – uzupelnieniu zapisu:
§ 6 “Podczas polowania nie strzela sie do….
x)…..zwierzyny i ptactwa lownego zasiedlanego/introdukowanego pozniej niz 6 miesiecy na terenie gdzie odbywaja sie polowania
na ten gatunek.”
(to jest taka moda ze zgnilego Zachodu – tego typu regulacja uniemozliwia polowanie i odstrzal zwierzat wypuszczanych bezposrednio “pod lufy”, czesto “z klatek”)
– ktora organizacja w kraju, gdzie istnieje najlepszy model lowiectwa w Europie – czyli w Polsce – blokuje wprowadzenie tego zapisu
(dla ulatwienia pragne dodac ze jest Pan jej czlonkem).
Przyjemnego zgadywania…..:))))
pozdrowienia
daka
PS.
Poprawnie to mniej wiecej tak brzmi:
§ 6 “Podczas polowania nie strzela sie do….
x)…..zwierzyny i ptactwa lownego zasiedlanego/introdukowanego na terenie danego obwodu pozniej niz 6 miesiecy przed rozpoczeciem sezonu polowan o na te gatunki”
sorry
pozdr
PS.
Poprawnie to mniej wiecej tak brzmi:
§ 6 “Podczas polowania nie strzela sie do….
x)…..zwierzyny i ptactwa lownego zasiedlanego/introdukowanego na terenie danego obwodu pozniej niz 6 miesiecy przed rozpoczeciem sezonu polowan na te gatunki”
sorry
pozdr
Serdeczne życzenia również ode mnie. Zawsze cieszę się na widok Waszego tekstu czy komentarza i niech tak, w Nowym i kolejnych latach, pozostanie.
Teraz zgodnie z kolejnością zaproponowaną wyżej;
1. powtórnie potwierdzam, że moim zdaniem umieszczanie zapisu o sposobie wykonywania polowania na zające w ustawie jest nieporozumieniem a nawet przeczy definicji aktu wykonawczego,
2. szczerze mówiąc o strzelaniu zającami z armat nic nie wiem ale niezależnie od tego kto był pomysłodawcą czy nie daj Boże realizatorem, powinien siedzieć w psychiatryku. To jest jeden z patologicznych związków łowiectwa z przyjemnością czerpaną z zabijania -przepraszam, że się czepiam,
3. jeżeli PZŁ jest źródłem oporu dla wprowadzenia cytowanego zapisu (i oczywiście jeżeli ten zapis nie jest fragmentem większej i niosącej też inne treści całości), to świadczy to jedynie, że bardzo wielu współczesnych myśliwych i decydentów łowieckich przestało widzieć czym naprawdę jest czy powinno być łowiectwo. Jeżeli na łowiectwo patrzy się jak na interes który musi się bilansować na + a przy tym wielką wartością jest możliwie duży obrót gdyż pozwala on na “ogrzanie” się w jego cieple większej ilości osób, to zakaz “polowań” komercyjnych na ptactwo musi boleć. Takie widzenie łowiectwa przyszło do nas z Zachodu i napiera coraz bardziej na naszą świadomość i codzienność. Jeżeli nie uporamy się z tym a przynajmniej jeżeli nie ucywilizujemy tego problemu to obrona łowiectwa będzie coraz trudniejsza. Można strzelać do hodowlanych dzików, bażantów, kaczek czy kuropatw, jeżeli to komuś sprawia przyjemność ale pod żadnym pozorem nie można tego nazywać polowaniem!!!!! – pisałem już o tym wielokrotnie. Poluję w łowisku w którym polował Jaśnie Wielmożny Cesarz Wilhelm, który stojąc na specjalnie przygotowanej platformie zbudowanej przy specjalnie przygotowanym rewirze, strzelał swoją Jaśnie Wielmożną ręką dziesiątki sztuk jeleni i dzików przed obiadem. Na samą myśl o tych “polowaniach” czuję nudności.
Trochę miodu – w świąteczny wieczór, w programie jednej z dużych stacji telewizyjnych (TVP, Polsat?) widziałem rozmowę z umundurowanym przepisowo członkiem władz PZŁ, który opowiadał o PZŁ jako o organizacji realizującej cele ekologiczne. Dziennikarz nie był zbyt napastliwy i przekaz poszedł do ludzi. Jednym słowem coś się dzieje w świadomości i trzeba nad tym stale pracować. Szkoda tylko, że ciągle ten przekaz jest bardzo schematyczny a ludzie go realizujący nie są przekonujący. Ale od czegoś trzeba zacząć.
Pozdrawiam
Witam Panie Zbigniewie,
Zajac armatni to pamiatka z okresu przed ok. 300 lat. Hieronim Florian Radziwill. Gdyby jednak wowczas nazwal go Pan psychopata
to lochy bylyby murowane. W tej epoce nikt nie uwazal tego typu “rozrywek” za naganne. Zwierzeta mialy status “rzeczy” a rozrywkowo – sportowy – nieraz w bardzo okrutnych formach – aspekt nieodlacznym elementem owczesnego polowania. To jest tez czesc tradycji lowieckich, ktore ulegly z czasem ewolucji. I o ktorych wolimy sobie nie przypominac.
/notabene H.F. Radziwill – kawaler orderu Sw. Huberta i czlonek jednego z najstarszych w Europie Bractw pod wezwaniem tego Swietego byl rzeczywiscie psychopata z krwi i kosci – Tazbir lokuje go w gronie najwiekszych okrutnikow I Rzeczpospolitej – jednak to nie mialo nic do czyniania z postepowaniem tego magnata – mecenasa sztuk pieknych zreszta – wobec zajecy……./
Nasze bazanty z klatek – no coz. One maja znaczenie ekonomiczne – bardzo istotne dla niektorych (glownie) komercjonalnie prowadzonych obwodow , no i pare innych zalet……Dopuki takie polowanko nie ujrzy swiatla dziennego w jakiejs prowokacyjnej i udokumentowanej slowem i (ruchomym) obrazem publikacji, doputy bedzie tolerowane a wydziwianie z powodu “etyki” stanowic bedzie najwyzej cos w rodzaju wentyla……
A w projektach zmian w ustawie prawo lowieckiej jest duzo wiecej “perelek” nad ktorymi nikt chyba nie myslal. Mimo, ze to sa detale
to one w sumie rzutuja na jakosc CALEGO aktu prawnego….
Zobaczymy co z tego wyniknie.
pozdrowienia
daka
Dziękuję za wyjaśnienia w temacie “zając a kula armatnia”. W sumie jednak psychopata.
Pozdrowienia
ZC