Definicja łowiectwa – wróćmy do korzeni

Łowiectwo (gospodarka łowiecka) – zespół planowanych i skoordynowanych czynności mających na celu racjonalne gospodarowanie zwierzyną w myśl zasad ekonomii i zgodnie z założeniami ochrony przyrody oraz zgodnie z gospodarką rolną leśną. Współcześnie łowiectwo jest rozpatrywane w szerokim kontekście, określanym też jako gospodarka łowiecka. Obejmuje ona: hodowlę ochronę zwierzyny oraz jej pozyskiwanie w drodze polowań lub odłowów, a następnie wprowadzenie do obrotu gospodarczego. (Wikipedia)

Łowiectwo (w rozumieniu ustawy) planowe gospodarowanie zwierzyną zgodnie z potrzebami gospodarki narodowej i wymogami ochrony przyrody. Podstawowymi działami łowiectwa są: hodowla, ochrona i pozyskanie zwierzyny, realizowane zgodnie z prawem i etyką łowiecką. Łowiectwo obejmuje całokształt zagadnień dotyczących zwierzyny, jej hodowli i ochrony, zagospodarowania łowisk, polowania (odłowów), broni i amunicji myśliwskiej, strzelectwa, akcesoriów, psa myśliwskiego, ustawodawstwa, historii, tradycji, języka i kultury łowieckiej, związanej z łowiectwem twórczości literackiej, muzycznej i plastycznej itd.   (Internetowy Słownik Łowiecki)

Art. 1. Łowiectwo, jako element ochrony środowiska przyrodniczego, w rozumieniu ustawy oznacza ochronę zwierząt łownych (zwierzyny) i gospodarowanie ich zasobami w zgodzie z zasadami ekologii oraz zasadami racjonalnej gospodarki rolnej, leśnej i rybackiej. (Ustawa Prawo Łowieckie)

Takie oto, różne definicje łowiectwa znalazłem wrzucając do wyszukiwarki internetowej hasło „łowiectwo-definicja”. Tych definicji można by z pewnością znaleźć znacznie więcej ale chyba nie uzyskalibyśmy dodatkowej, wartościowej informacji. Dlaczego przywołuję te definicje? W ostatnich latach, a szczególnie w ostatnich miesiącach toczy się w Polsce żywa dyskusja o łowiectwie. Dyskutowane są zmiany w prawie łowieckim a stronami tej debaty są z jednej strony tradycjonaliści, a z drugiej „reformatorzy”, widzący w obecnym ustroju łowiectwa w Polsce omal samo zło, czyniące z naszego łowiectwa dziwoląg w skali Europy. Pierwsi, widzą w polskim modelu łowiectwa wartości czyniące z niego wzór do naśladowania, drudzy natomiast, podnoszą jego anachroniczność, brak związania z prawem własności ziemi, zbyt małą dostępność dla zwykłego obywatela. Z czego wynika tak skrajnie różne postrzeganie naszego łowiectwa?

Przygotowując się do wystąpienia na ostatnich Intelektualiach Myśliwskich oraz przysłuchując się uważnie wystąpieniom w czasie ich trwania, doszedłem do zaskakującego wniosku, że podstawowy problem ma charakter zupełnie fundamentalny. Tym problemem jest zupełnie różne postrzeganie tego czym jest łowiectwo, przez obie strony sporu. Jakie są więc te różnice?

Najpierw czym było łowiectwo przez tysiąclecia, jakie przed nim i myśliwymi/łowcami stawiano zadania?  Po pierwsze, ochrona siedzib ludzkich oraz upraw i po drugie, korzystanie z odnawialnych zasobów przyrody, a więc zdobycie mięsa, skór, rogów czy kości na potrzeby ludzkich wspólnot. Do połowy XX stulecia związanie łowiectwa z własnością gruntu nie stanowiło ograniczenia w czerpaniu z odnawialnych zasobów przyrody, ze względu na bogactwo zwierzyny, szczególnie drobnej. W tamtej rzeczywistości przyrodniczej, traktowanie łowiectwa jako jednego z pożytków płynących z gruntu nie naruszało logiki zadań łowiectwa. Sytuacja radykalnie zmieniła się wraz z przemianami w rolnictwie, dramatycznym spadkiem bioróżnorodności, w tym dramatycznym spadkiem stanów zwierzyny drobnej. W dzisiejszych czasach, uprawianie łowiectwa na terenach gdzie utrzymanie dzikich populacji drobnej zwierzyny jest prawie niemożliwe, doprowadziło do sytuacji gdzie coraz częściej przedmiotem polowań są introdukowane bażanty czy kuropatwy. Szczególnie wyraźnie ten problem jest widoczny w małych łowiskach, gdzie żadna dziko żyjąca populacja dzikiego ptactwa łownego nie ma szans przetrwania. Złamano tym samym podstawowy kanon łowiectwa, a więc korzystanie z zasobów natury, przekształcając łowiectwo coraz bardziej w formę zabawy czy sportu, będące zwykłym pożytkiem z nieruchomości nie mającym żadnego związku z dziką naturą.

Prawdziwa linia podziału we współczesnych dyskusjach o modelu łowiectwa biegnie pomiędzy tymi, którzy chcą przeniesienia łowiectwa na grunt prywatny, przekształceniem go w zwykłą działalność gospodarczą, z wszystkimi tego praktycznymi skutkami, a tymi, którzy widzą w łowiectwie jeden z elementów kształtowania i ochrony naszego środowiska naturalnego. Pierwsi zawsze będą zachęcali do masowości łowiectwa, zawsze będą wskazywali miejsca gdzie myśliwych jest więcej, jako wzór do naśladowania. Przyczyna jest prosta – więcej ludzi w układzie, więcej pieniędzy w obrocie. Dla tak myślących łowiectwo jest tylko obszarem potencjalnego zysku zarówno dla posiadaczy łowisk jak i dla całego wielkiego obszaru obsługi polowań. Dla drugich, wartością jest zachowanie naturalnych populacji zwierząt jako podstawy łowiectwa. Dla tak myślących, przestrzeń na której gospodaruje się populacjami zwierząt łownych nie może być ograniczana płotami prywatnych właścicieli, a zadanie, realizowane na rzecz naszej wspólnej własności i wartości zarazem, musi być elementem szerokiego frontu walki o zachowanie środowiska naturalnego i naturalnego świata dzikiej przyrody, pomimo presji cywilizacyjnej.

Na szczęście nasze łowiectwo jest zbudowane na fundamencie tego drugie sposobu myślenia i należy oczekiwać, że tak pozostanie, również po zmianach w naszym prawie łowieckim. Systemy łowieckie Zachodu, zbudowane na chęci zysku i związania łowiectwa z prywatną własnością gruntu, w warunkach klęski ekologicznej do której prowadzi współczesne rolnictwo, będą ulegały stopniowo coraz większej erozji.