Staw – a może coś więcej niż staw?

Przed 11 laty zarząd mojego koła zakupił prawie 2 ha nieużytków nad rz. Pszczynką z zamiarem wykopania na tym terenie stawu poprawiającego warunki bytowe kaczek, bażantów i innej drobnej zwierzyny. W 2001 r. staw został wykopany w taki sposób, że lustro wody stanowiło około 1 ha natomiast urobek utworzył wysoką wyspę na środku a pozostała jego część utworzyła dosyć wysokie skarpy. Staw przecinał w poprzek wąską w tym miejscu dolinę rzeki. W części zwróconej do rzeki podłoże było torfowe natomiast od połowy wyrobiska w kierunku pól uprawnych podłoże stanowił gliniasty piasek. W kolejnych latach teren obsadzono tysiącami sadzonek wierzby, sosny, świerka, dziczkami drzew owocowych, dereniem białym, dzika różą, z których znaczna część pomimo trudnych warunków się przyjęła. Rośliny w okresie wzrostu poddane były oczywiście istotnej presji licznie na tym terenie bytującej sarny, ale w kolejnych latach rozwinęły się pięknie ciesząc oko twórców. Do dzisiaj trwa dyskusja czy lepiej utrzymać wyższy poziom wody w wyrobisku, bo wiadomo kaczka będzie miała lepiej czy wręcz przeciwnie, bo nie zadomowi się na stawie coraz liczniej bytująca na tym terenie wydra. W końcu życie samo ustawiło scenariusz i po wiosennej powodzi w 2010 r. wody w stawie jest tyle co kot napłakał, co oczywiście nie przeszkadza w niczym korzystającej z tego terenu zwierzynie. Znam osobiście przykłady podobnych inwestycji skutecznie zrealizowanych przez koła łowieckie na Opolszczyźnie czy w powiecie pszczyńskim a zapewne jest ich znacznie więcej na terenie całego kraju. Dlaczego o tym piszę? Piszę, ponieważ poza zainteresowanymi bezpośrednio, czyli myśliwymi i miejscowymi mało kto o tych niemałych przecież inwestycjach służących znakomicie zwiększeniu bioróżnorodności, a więc istotnie pozytywnie wpływającymi na środowisko w którym żyjemy wie. Rękę sobie dam obciąć, że nie ma ani w skali okręgów łowieckich ani tym bardziej w skali działania Zarządu Głównego PZŁ bazy danych o takich i podobnych przedsięwzięciach. Nie ma więc informacji kierowanej do członków PZŁ ale przede wszystkim do reszty społeczeństwa o proekologicznych zadaniach realizowanych przez myśliwych, zadaniach o innym charakterze niż zwykłe wykonywanie polowania, co jedynie z myśliwymi się kojarzy. Wracam do psów myśliwskich. W październiku 2011 w Niemieckim Klubie Wyżła Krótkowłosego w Weser-Ems, w pobliżu granicy niemiecko-holenderskiej odbędzie się kolejny, 25 już Międzynarodowy Konkurs Pracy Wyżłów Niemieckich Krótkowłosych – IKP, nieoficjalne mistrzostwa świata w pracy tej rasy psów. Jak przygotowują się koledzy z Niemiec do tych zawodów można przeczytać na stronie tego klubu a w szczególności na tej podstronie, gdzie można zobaczyć kopanie stawów mających stanowić ostoję zwierzyny ale przygotowywanych z myślą o konkursach wyżłów. Zarządzający klubem w Weser-Ems pozyskują na ten cel środki prywatne oraz unijne i propagują szeroko swoje działania m.in. w Internecie. Zarówno my jak i oni myślimy podobnie, działamy podobnie tylko w Niemczech działanie myśliwych ma szeroki rezonans społeczny wynikający ze skutecznej i mądrej promocji własnych działań a w Polsce działania o tej samej przecież a może i większej skali są postrzegane jako fanaberie nielicznych zapaleńców i nie mają praktycznie żadnego szerszego oddźwięku społecznego. Chciałoby się powiedzieć – rozmawiajmy, pokazujmy nie celebrę polowania ale skuteczne działania o wymiarze ekologicznym.
Byłem dzisiaj nad naszym stawem i zrobiłem kilkanaście zdjęć budzącej się na nim wiosny i zestawiam to ze zdjęciami z lat ubiegłych aby pokazać zmiany tego terenu pod wpływem pracy myśliwych i pozostawiam te obrazy pod rozwagę czytelników.