Kaczki, kaczki, kaczki

Medal vice-króla na piersi

Medal vice-króla na piersi

Weekend 20/21.08.2011 r. przebiegł w całości pod znakiem polowania na kaczki. W sobotę wybrałem się z Jagą i Florą na piękne stawy w miejscowości Oksa na terenie nadleśnictwa Jędrzejów. Zbiórkę przewidziano na 9.00 tak, że 140 km które trzeba było przejechać nie wydawały się problemem. Wieczorem okazało się, że muszę jeszcze rano rozwieźć rodzinę po okolicznych miejscowościach tak, że limit czasu na rano nieco się skurczył, ale wczesne wstawanie nie jest jeszcze dla mnie na szczęście problemem. Gorszą wiadomością był początek cieczki u Jagi, którą planowałem zabrać ze sobą, ale ponieważ objawy pojawiły się zaledwie kilka godzin wcześniej postanowiłem zaryzykować, jak się potem okazało słusznie. Biorąc po drodze kolegę z Katowic ruszyłem na wschód około 7.00. Trasa Katowice-Kielce okazała się wyjątkowo pusta tego ranka tak, że nawet przed czasem byliśmy na miejscu. Spotkanie w sumie 22 myśliwych biorących udział w polowaniu wyznaczono na terenie pięknej leśniczówki w Oksie. Dla zobaczenia zdjęć z tego polowania zapraszam do osobnej galerii. Przybył cały zapowiedziany skład, w którym były również kobiety, co jak powiedział prowadzący polowanie było dobrym sygnałem gwarantującym „łagodniejszą” formę spotkania. Po krótkiej odprawie i sprawdzeniu wymaganych dokumentów ruszamy na stawy. Stawy o dużej na dzisiejsze czasy powierzchni, położone wśród pięknych lasów urzekły mnie swoim widokiem. Nie zakładano ich zapewne w czasach, kiedy znany wszystkim Mikołaj Rej z nieodległych Nagłowic budował wioskę o nazwie Oksa, ale na tyle długo wtapiały się w środowisko, że robiły momentami wrażenie całkiem naturalnych akwenów. Pierwszy staw, stanowisko na grobli pomiędzy rozległymi powierzchniami wody. Bardzo silny wiatr zapowiadał od początku trudne strzelanie. Po sygnale prowadzącego z „mojego” stawu poderwały się dosłownie setki krzyżówek i pomimo naszych wysiłków w większej części poszły na inne wody. Nad groblą chytre już kaczki przechodziły na dużej wysokości i z szybkością stwarzającą minimalne szanse strzelcom. Parę sztuk udało się sąsiadom trafić i kaczki spadały w dużej odległości od brzegu dając piękną okazję do pokazowej pracy psów. Obie moje wyżlice stanęły na wysokości zadania przynosząc kaczki, czasem z odległości 100 metrów od brzegu na oczach całej linii myśliwych. Na kolejnym stawie poszedłem z sukami brodzić licząc na większą skuteczność łowieckiego wysiłku niestety kaczki rwały się daleko nie dając okazji do skutecznego strzału. Po wyjściu z wody poszedłem na czoło pędzenia w celu wsparcia poszukiwania strąconych kaczek. Miałem rację, było sporo i to bardzo trudnej pracy. Linia myśliwych stała wzdłuż szerokiego kanału, za którym po kilku metrowym pasie pokrzyw i malin rozpoczynało się gęste trzcinowisko. Spadło tam kilka kaczek, których pracujące wcześniej psy nie były w stanie podnieść. Obie suki poszły twardo do przodu i jak to z nimi zwykle bywa, w warunkach rywalizacji przyniosły kilka sztuk. Brawo!

Jan Nykaza łowczy KŁ Cyranka w Oświęcimiu

Jan Nykaza łowczy KŁ Cyranka w Oświęcimiu

Potem przerwa na obiad i kolejne stawy. W pamięci wszystkich pozostanie na pewno przedostatnie pędzenie – staw gęsto porośnięty szuwarem, z którego wreszcie kaczki rwały się po kilka sztuk dając dobrą okazję strzelcom do powiększenia swojego konta. Na tym stawie ja strzeliłem kilka kaczek a obie wyżlice wyniosły chyba z dwadzieścia, czasem naprawdę trudnych postrzałków. Widziałem uznanie w oczach kolegów a i mnie samemu było przyjemnie patrzeć na ich pracę. Pokot wśród stawów zakończył to piękne polowanie.

Po powrocie do domu otrzymałem potwierdzenie wcześniej zapowiadanego polowania na terenie pięknych stawów KŁ Cyranka pod Oświęcimiem (patrz galeria), na których już kilka razy polowałem. Zbiórka też na szczęście o 9.00 tak, że był czas na „rozprostowanie kości” po trudach soboty. Ze względu na cieczkę Jagi wziąłem ze sobą tym razem labradorkę Bubę i niezmordowaną Florę. Polowanie organizowane było dla myśliwych z Górniczego KŁ z Jaworzna, spotkałem na zbiórce kilku starych znajomych w wcześniejszych polowań na bażanty. Było dużo psów od razu widać, że myśliwi polują na drobną zwierzynę. Trzeba powiedzieć, że w swoim łowisku pozyskują do 800 sztuk dzikiego bażanta rocznie. To jest stan zwierzyny! Dzień zupełnie inny niż sobota, pełne słońce, upał. Stawy piękne, w tym roku w związku z bankructwem gospodarstwa rybackiego bez ryby, tylko zalane wodą. Cały kompleks to 720 ha stawów! – Potęga. Żeby nie zanudzać czytelników kaczek było sporo, strzelcy w tym ja w nienajlepszej formie, ale w sumie padło 115 kaczek i łysek, co jest przecież wynikiem naprawdę dobrym. Tego dnia i ja miałem swoją chwilę, na jednym z pędzeń dostałem stanowisko na wąskiej grobli pomiędzy stawami gdzie kaczki prawie „siadały na głowie”. Mogło być oczywiście lepiej, ale po pędzeniu na trokach wisiało 5 krzyżówek. Psy podniosły dodatkowo parę sztuk sąsiadom. Flora pracowała nieco gorzej niż w sobotę mam wrażenie, że i ona rozpocznie za chwilę cieczkę. Bardzo dobrze pracowała labradorka Buba przynosząc kaczki z naprawdę trudno dostępnych miejsc. Jej 9-letnie doświadczenie i odporność fizyczna są mocnymi atutami w takich warunkach. Polowanie zakończyło udekorowanie najlepszych strzelców oraz miła uroczystość pasowania młodego myśliwego, który będąc na pierwszych kaczkach uzyskał bardzo dobry, bo trzeci tego dnia  wynik. Spotkanie przy wspaniale upieczonym dziku zakończyło ten piękny dzień.