Ostatnio internet zalała dyskusja o mającej nastąpić po 12 stycznia, na zlecenie Ministerstwa Środowiska, przy akceptacji i współpracy władz PZŁ, masowej „eksterminacji” dzików. Rozdzwoniły się telefony od znajomych i rodziny, na portalach społecznościowych pojawiły się liczne petycje w obronie czarnego zwierza, setki emocjonalnych wpisów, jednym słowem, rozpętało się medialne i społeczne „piekło”. Znosiłem to nie najlepiej ale postanowiłem puszczać ten dym koło uszu. Dzisiaj w czasie jazdy samochodem wysłuchałem dyskusji polityków m.in. na temat redukcji dzików i tym razem cierpliwość mnie opuściła. Siadłem więc i piszę.
Najpierw trochę historii. Historia ASF w Europie rozpoczęła się już w latach 50-tych i 60-tych ubiegłego stulecia i dotyczyła terenów Portugalii. Hiszpanii, Włoch i Francji. Generalnie problem jest w zasadzie globalny tzn. dotyczy też Kaukazu, Chin, Afryki i od kilku lat Europy Środkowo-Wschodniej i Rosji.
Jest więc sporo doświadczenia i praktycznych obserwacji mogących być narzędziem współczesnej aktywności przeciw rozprzestrzenianiu się tego wirusa. Czy informacja o metodyce walki z chorobą jest rozproszona i przez to trudna do uzyskania? Z mojej perspektywy – nie, czego wyrazem niech będzie opracowanie EFSA -agencji europejskiej zajmującej się bezpieczeństwem żywności.
Pytanie brzmi: skąd więc taka awantura w polskiej przestrzeni publicznej, dlaczego naukowcy piszą list otwarty do Premiera, dlaczego wszystkie media wałkują temat od paru dni, skąd fala internetowego hejtu itp., itd.?
Niektórzy mówią – temat zastępczy bo …. Może tak, ale zachęcam do spojrzenia na sprawę trochę inaczej.
Znowu trochę historii. Pierwszy przypadek ASF potwierdzony u dzika w Polsce to 17 luty 2014. Co się potem zdarzyło? Moja pamięć podpowiada mi, że decyzją Głównego Lekarza Weterynarii zakazano na Podlasiu polowań zbiorowych na dziki!! Potem zakaz odwołano i podjęto różne działania pomimo których, mamy obecnie tysiące znalezionych martwych dzików z potwierdzonym ASF, przypadki choroby w hodowlach świń, wirus przekroczył linię Wisły i czekamy co będzie dalej. Ostatnim pomysłem są wielkoobszarowe polowania zbiorowe na dziki, jak się można domyślić z udziałem setek myśliwych i naganiaczy oraz setkami psów. Ma to wyglądać tak:
Jak to zobaczyłem śmiałem się przez kilka minut, choć to w zasadzie zabawne zupełnie nie jest. Jak mawiał pewien pruski marszałek – solidna sztabowa robota. Widać, że ktoś z decydentów przeczytał wreszcie jak wygląda teoria zwalczania ASF (vide zalecenia EFSA) ale niestety, zupełnie nie zrozumiał tego, co tam jest napisane. Nie zrozumiał m.in. dlatego, że zupełnie nie rozumie realiów w których cała ta akcja ma się odbyć. Realiów terenowych, łowieckich, organizacyjnych, jednym słowem wszystkiego tego, co składa się na prawdziwą, a nie jedynie sztabową (teoretyczno-papierową) skuteczność działania. Zobaczmy jak wyglądają zalecenia EFSA na prostych grafikach zaczerpniętych z ich publikacji.
A to krótki opis zasad (przepraszam za angielski ale po pierwsze jest to język zwykle zrozumiały, a po drugie nie ma wątpliwości co do szczegółów tłumaczenia):
Core zone (red) encircles all detected ASF‐positive carcasses 4 weeks (pre‐set) after the first notification plus two wild boar home ranges.
Core zone is delineated according to random carcass detection within 4 weeks, or perfect knowledge about carcasses (not the same as those removed).
Buffer zone (yellow) is around the core zone and adds another three home ranges (variation 1, 2, 3, 4, 5) in each direction.
Core + buffer zone are culled after waiting 26 weeks (4, 8, 13, 26, 39, 52 weeks) with 90% effort (varied 0–100%) in one 4‐week campaign.
Intensive hunting zone (blue) is around the buffer and adds another 0, 3, 6, 9, 12 home ranges around in each direction (e.g. width 0, 9, 18, 27, 36 km if home‐range dimension is assumed to be 3 km).
Na czym logika tej koncepcji w skrócie polega? Definiujemy w ciągu miesiąca ognisko w oparciu o znalezione padłe dziki, potem określamy strefę buforową. W obu tych strefach zachowujemy spokój, wstrzymujemy polowania, jednym słowem, pozwalamy dzikom spokojnie ginąć. Wokół ogniska i strefy buforowej zaczynamy intensywny odstrzał dzików. Szerokość strefy odstrzałów wynosi do 36 km. Całość zakłada działanie wokół szybko zdefiniowanego ogniska choroby, a dynamika działań mierzona jest tygodniami, a nie latami.
Co z tego wynika? Ano wynika, że jesteśmy spóźnieni jakieś 4 lata i obecnie działanie (wielkoobszarowe polowania) musi przynieść więcej szkody niż pożytku. Dlaczego? Po pierwsze nie ma mowy o zdefiniowanym, lokalnym ognisku choroby, w związku z tym strefa buforowa o której mówią zalecenia, jest czymś mocno wirtualnym. Trudno za strefę buforową uznać teren kilku sąsiednich województw łącznie i to do tego województw opartych plecami o setki kilometrów granicy za którą ASF ma się całkiem dobrze. Planujemy działanie łowieckie na długości setek kilometrów i włączamy do polowań setki, jeżeli nie tysiące, myśliwych z setkami pomocników i kolejnymi setkami psów. To mi trochę przypomina zeszłoroczną akcję liczenia dzików w lasach w okresie, kiedy na polach stało tysiące hektarów dojrzałej kukurydzy. Tym razem jednak nie jedynie śmieszność organizatorów jest stawką, istnieje bowiem znaczące ryzyko rozwleczenia epidemii, przy niewielkiej szansie na skuteczną redukcję pogłowia dzika wokół strefy „buforowej”.
Pewien Francuz powiedział kiedyś, że wojna to zbyt poważna sprawa aby zostawić ją wojskowym. Jestem pewien, że sprawa ASF w Polsce, a właściwie ciąg decyzji wokół tej epidemii, jest wspaniałą podstawą do tego, aby zmieniając nieco powiedzenie Clemenceau powiedzieć, że zarządzanie środowiskiem przyrodniczym jest sprawą zbyt poważną aby zostawić je urzędnikom.
Poniżej ciekawy wykład prof. Henryka Okarmy dla krakowskich studentów dotyczący epidemii ASF i sposobów jej zwalczania.
Dodaj komentarz