Pierwsze kaczki w sezonie 2011

  • No i wreszcie się zaczęło. Długo oczekiwany początek sezonu na kaczki mam za sobą. Jak od paru lat miałem przyjemność polowania w gronie kolegów z KŁ Leśnik na pięknych i dzikich stawach Czarnych Dołów. Zbiórka o 9.00 dnia 14 sierpnia pod domkiem myśliwskim koła. Dla mnie ten dzień był szczególny również z powodu mającego się odbyć nazajutrz ślubu mojego syna Michała i oczywiście wiążących się z tym różnych obowiązków.  Opór rodziny przed zapowiedzianym wyjazdem był duży, ale obiecałem solennie powrót na 13.00 i pojechałem z Maćkiem mającym być dodatkową gwarancją terminowego powrotu do domu. Wziąłem ze sobą wszystkie 3 psy a więc wyżlice Jagę i Florę oraz labradorkę Bubę. Po krótkiej porannej odprawie wsiadamy do samochodów i w teren. Jak zwykle myśliwi rozstawiali się wzdłuż leżących wśród drzew stawów a my to znaczy Maciek, ja i psy ruszyliśmy brodząc wzdłuż linii ciągnących się kilkaset metrów stawów. Teren trudni, dojście porośnięte wysoko pokrzywami, ścieżka nieprzetarta i praktycznie niewidoczna. Stawy półdzikie mocno zarośnięte wysoką miejscami trzciną. Maciek z Bubą wchodzą do pierwszego wąskiego stawu a ja z wyżlicami do większego równoległego. Pada strzał sygnalizujący początek pędzenia i ruszamy. Wody miejscami do pasa idzie się trudno. Z czoła stawów dochodzą odgłosy strzałów, ale ja kaczek nie widzę. W pewnym momencie z czoła „mojego” stawu podnosi się krzyżówka i zbliża się do mnie na dosyć daleki, „na kulawy sztych” strzał. Składam się, pierwszy strzał i kaczka wpada w wysokie i gęste szuwary. Psy nie widzą miejsca upadku, puszczam je w trudne trzcinowisko. Jaga niezbyt chętnie a Flora jak zwykle bez żadnej kalkulacji twardo ruszają po kaczkę. Jaga za chwilę wychodni bez zdobyczy natomiast Flora długo i systematycznie buszuje wynosząc w końcu starego kaczora. Gratulacje, nie wierzyłem, że w tych warunkach da radę. Potem walczyliśmy na kolejnych stawach ze zmiennym (strzeleckim) szczęściem, ale około południa na moich trokach wisiały 3 krzyżówki. Maciek miał mniej szczęścia, ale na pewno zemścił się na nim brak treningu z piękną nową dubeltówką Merkla, której właścicielem jest od paru tygodni. Kaczek zgodnie z zapowiedziami kolegów nie było zbyt dużo, ale piękny i wreszcie słoneczny dzień a przy tym wspaniała praca psów w ciepłej i co ważne bardzo czystej wodzie stawów zrekompensowały nam wysiłek włożony w polowanie. W sumie padło jednak 34 kaczki i 1 grzywacz, w czym na pewno zasługa łowieckiej skuteczności kolegów i pracy licznych na polowaniu psów. Nie czekając na końcową zbiórkę, po krótkim tylko pożegnaniu z łowczym pomknęliśmy do domowych obowiązków. Zdążyliśmy!! Za tydzień dwa ciężkie polowania na stawach znanych z dobrych stanów kaczki tak, że teraz czas odpoczynku zarówno dla nas jak i dla psów.