Nowe Prawo Łowieckie – i co dalej? Czyżby „europeizacja” polskiego łowiectwa?

Właśnie – co dalej? Co nas czeka w najbliższym czasie na skutek wprowadzenia nowych regulacji? Pierwsze, dosyć zabawne efekty Ustawy widać na poziomie szacowania szkód łowieckich ale to jest raczej egzotyka niż realny problem dla łowiectwa. Zabawne, gdyż chyba nie da się inaczej określić apelu Ministra Środowiska do myśliwych, apelu proszącego o pozostawienie szacowania w ich rękach, na czas, kiedy urzędnicy przygotują się do realizacji ustawowego zadania. Autorem apelu jest przecież szef ministerstwa, które było autorem propozycji przegłosowanej przez sejm.

Zostając jeszcze na chwilę przy tym wątku widać wyraźnie, że; 1. urzędnicy nadal nie zdają sobie sprawy ze skali pracy wymaganej przy szacowaniu szkód, 2. nie są do tego zadania przygotowani ani mentalnie, ani merytorycznie, ani kadrowo, 3. zapewne skończy się dokładnie tak, jak było czyli – na terenach gdzie nie było z szacowaniem i szkodami do tej pory problemów – nadal tak będzie, gdyż myśliwi dogadają się z rolnikami lub gminy wynajmą firmy szacujące, które do tej pory pracowały na rzecz kół, 4. na terenach gdzie problemy były, awantury tylko się nasilą gdyż ich źródło było i będzie w ludziach, a nie w systemie.

Jeszcze dwa słowa w tej sprawie. Byłem niedawno z moją młodą wyżlicą na próbach polowych w Niemczech. Impreza odbywała się jakieś 30 km na zachód od Berlina w okolicy, w której sędzina prowadząca ocenę psów, strzela rocznie 120 sztuk dzików!! Czasem 3-4 sztuki w ciągu jednej nocy. Zapytałem, jaki jest koszt dzierżawy polowania na tym terenie, gdyż wielkość szkód łowieckich na dobrze zagospodarowanych polach trudno było sobie nawet wyobrazić. Jakież było moje zdziwienie kiedy dowiedziałem się, że jest klauzula która określa górną stawkę płatności za obwód, niezależnie od wielkości odszkodowań! Czy rolnicy godzą się na takie warunki? Tak, gdyż inaczej, chętnych do polowania na tym terenie nie będzie. Coś mi się wydaje, że takie rozwiązania mogą szybko dotrzeć do niektórych polskich łowisk.

Wracając jednak do spraw systemowych – jakie zmiany systemowe niesie czy może przynieść dla polskiego łowiectwa nowa ustawa? Dla mnie nie ulega wątpliwości, że stanęliśmy na rozdrożu i musimy wybrać kierunek przyszłego marszu. Drogowskaz pokazuje dwa kierunki – jeden nazywa się ładnie, ale dla większości, i to znacznej, polskich myśliwych, ładny wcale nie jest. Ten kierunek to „europeizacja” polskiego łowiectwa czy jeżeli ktoś chce wyraźniej – prywatyzacja polskiego łowiectwa. Na drugim drogowskazie widnieje napis „polski model łowiectwa” prawdziwie realizujący swoje ustawowe zadania, a więc konsekwentnie budujący nasz system łowiecki jako narzędzie zarządzania środowiskiem, w sposób znacznie szerszy niż tylko przez wykonywanie odstrzału. Trzeba powiedzieć, że ten pierwszy drogowskaz pokazuje też w istocie drogę w kierunku postępującej erozji łowiectwa, ten drugi natomiast, w kierunku budowania jego nowego wizerunku, nowej jakości i szansy na przyszłe trwanie wśród szanowanych zadań wspólnoty.

Skąd takie ostre postawienie sprawy? Z czego ono wynika? Jest w Ustawie Łowieckiej jeden, z pozoru niewinnie wyglądający artykuł który daje podstawę do takiego myślenia. Artykuł ten stanowi, że dotychczasowi dzierżawcy tracą przywilej „pierwokupu” przy ubieganiu się o ponowną dzierżawę. Trzeba powiedzieć, że ustawowy termin kończący dotychczasowe dzierżawy upływa ostatecznie 31 marca 2020. Czasu jest więc szalenie mało. Ustawodawca przewrotnie tłumaczy takie rozstrzygnięcie koniecznością posiadania skutecznej sankcji dla nierzetelnych dzierżawców, co jest wyjaśnieniem śmiesznym, gdyż do tej pory Państwo miało realnie omal takie same możliwości rozwiązania umowy. Pytanie więc skąd taki zapis znalazł się w ustawie? Niech każdy sam sobie odpowie na to pytanie. Co ważne, zapis ten nie podaje też żadnej recepty na reguły, według których ma być odnawiana umowa dzierżawna. Nie ma nawet sugestii która mówi, że dzierżawcy wywiązujący się należycie ze swoich ustawowych obowiązków, mogą liczyć na przedłużenie dzierżawy. Takie postawienie sprawy zawsze prowadzi do przetargu opartego o lepszą propozycję finansową – jednym słowem, „europeizacja” na horyzoncie.

Czy mamy szansę przekonać rządzących, na wszystkich szczeblach tego rządzenia, że łowiectwo to coś więcej niż tylko pożytek płynący z gruntu? Czy potrafimy pokazać, że Polski Związek Łowiecki to coś więcej, niż tylko forma organizacyjna skutecznej realizacji planów odstrzału? Czy potrafimy pokazać inne, ważne dla środowiska przyrodniczego zadania które potrafią realizować koła łowieckie? Obawiam się, że nie będzie to proste. Będą się teraz mściły ostatnie dziesięciolecia buty, udawanej kultury łowieckiej, polowania dla zdrowego mięsa, braku rzeczywistej demokracji w Związku. Bardzo szybko pokazane zostaną przychody wielu kół łowieckich i wielu zarządów okręgowych które uzyskane z łowiectwa środki pożytkowały niekoniecznie w sposób, którym teraz można by się teraz pochwalić.

Co powinniśmy teraz zrobić żeby przekonać wszystkich do wartości polskiego modelu łowiectwa? Co powinniśmy zrobić aby zatrzymać prywatyzację obwodów, która nie dość, że wyrzuci z możliwości wykonywania polowania wielu członków Związku, to jeszcze pogłębi widoczną w całej Europie erozję wizerunku myśliwych i łowiectwa. Od uchwalenia Ustawy Łowieckiej i podpisania jej przez Prezydenta minął już miesiąc. Powołany został nowy Łowczy Krajowy i Zarząd Główny Polskiego Związku Łowieckiego. Powołano połowę Łowczych Okręgowych, a pozostali powołani zostaną w ciągu najbliższych dni. Czy widać jakieś ożywcze powiewy nowych pomysłów, nowych ludzi, nowego podejścia do zadania? Z mojej perspektywy – niestety nie. Na kategoryczną ocenę jest z pewnością zbyt wcześnie i szczegóły tego „nie” pozostawię na razie sobie. Do czego będę jednak bardzo zachęcał nowych zarządzających Związkiem, na wszystkich szczeblach tego zarządzania?

Trzeba zacząć inaczej, niż do tej pory, mówić o łowiectwie. To jest wielkie zadanie wszystkich ale przede wszystkim jest to wielkie zadanie mediów łowieckich. One właśnie powinny zostać gruntownie „przewietrzone” ze starych nawyków, starego, jeszcze XIX-wiecznego widzenia łowiectwa i myśliwych. Nie polujemy dla mięsa! Nie polujemy dla większego poroża! Nie robimy z trofeistyki łowieckiej giełdy próżności. Czyż emocje towarzyszące przechytrzeniu starego, stadnego wiecznego ósmaka są mniejsze, od tych towarzyszących zdobyciu złoto medalowego wieńca? Czy ważne to co na ścianie czy to co w sercu? Czy miarą naszego łowieckiego sukcesu ma być ilość pozyskanych potężnych wieńców czy parostków, strzelonych dzików i zbiorówek z pokotami liczonymi w dziesiątki sztuk grubej zwierzyny?

Może wynieśmy na piedestał wzorowo zagospodarowane łowiska, wspaniale pracujące psy, zrównoważone populacje zwierząt, które Państwo oddało nam w zarząd, dobre relacje ze środowiskami lokalnymi, udane projekty środowiskowe?
Mamy bardzo mało czasu i do tego, na skutek ostatniej porażki, jesteśmy w bardzo mało komfortowej sytuacji. Czego, prócz radykalnej zmiany w podejściu do łowiectwa, potrzebujemy? Jak powietrza potrzebujemy nowych ludzi, nowych, aktywnych i kreatywnych ludzi, którzy poprowadzą nas przez nowe czasy. Muszą odejść epigoni czasów minionych, celebryci łowieccy będący zmorą polskiego łowiectwa na wszystkich jego szczeblach. Musi skończyć się czas przemówień, przywożenia medali, festynów i innych atrakcji. Powinien zacząć się czas prawdziwej pracy. Czy to wszystko jest realne? Czy, jako środowisko, widzimy zagrożenia które stoją przed nami? Czy ludzie których wybraliśmy i będziemy w niedługim czasie wybierali będą naszą szansą? Chciałbym w to wierzyć!